Osaka 28 – 29 .09.2025
Wczoraj przybyliśmy do Osaki pociągiem z Kioto ( za 520 jenów czyli ok. 12 zł).
Tu w ogóle pociagi i autobusy nie są drogie, za wyjątkiem shikansenów. Niemniej jednak, jak już pisałam, cena za bilet w internecie jest dużo większa, niż zapłaciliśmy w kasie, wiec sama nie wiem... Odkąd podrożał JR Pass, chyba nie jest w ogóle opłacalny. Nie mamy też karty Suica, płacimy gotówką- wszędzie ją przyjmują. W autobusach i pociągach , gdy nie masz biletu, można pobrać na stacji lub w autobusie bilet z żółtej skrzynki – na nim napisane jest gdzie wsiadasz. Płacisz przy wysiadaniu kierowcy lub w pociągu konduktorowi. Bardzo proste. Tu wszystko jest dobrze opisane , a w razie czego wszędzie jest mnóstwo osób z obsługi np. na stacjach, powiedzą Ci co i jak lub pomogą przy obsłudze automatycznych kas – niekiedy podane są tylko kwoty biletów, musisz wiedzieć za ile trzeba go kupić.
W każdym razie podjęliśmy wczoraj próbę dokonania zakupów m. in. Uwaga – Labubu !!! Sprawa jest skomplikowana. Labubu można nabyć w sklepach Pop Mart. Niby prosto, ale nie do końca. Aby wejść do sklepu Pop Mart, trzeba zarejestrować się w aplikacji , z tym, że aby sie zarejestrować musisz mieć japońskich numer telefonu. My mamy, ale tylko do internetu. Potem dopiero możesz ustawić się w sklepie w kolejce na zewnątrz i czekać aż cię wpuszczą... Masakra jakaś..
Są też sklepy Pop Mart, gdzie czasami jest wstęp wolny, np. dziś Pop Mart Umeda. Widząc jednak kolejkę przed sklepem ze wstępem limitowanym, zdecydowanie odpuszczam sobie wejście do sklepu ze wstępem wolnym. Wystarczy mi to, co przeżyłam w Pokemon Center w Kioto .
Jedyna nasza nadzieją na zakup Labubu jest więc Tajwan.
Horodyski dziś pracuje, a ja się lenię. Obydwoje raczej nie mamy ochoty na oglądanie Osaki. Pospacerowaliśmy dziś w porze obiadu po okolicy i po sklepach i zjedliśmy pyszny obiad. Teraz znów lenistwo, a wieczorem ruszymy nad kanał.