Kioto 25.09.2025
Plan na dziś to zrobienie iluś tam kilometrów po Kyoto Goyen National Garden i Kyoto Imperial Palace, a także Nijo-jo Castle. Na samym początku udaliśmy sie do pałacu cesarskiego miłe zaskoczenie, bo wstęp wolny ( ale bilety wstępu nie są tu specjalnie drogie , zwykle 1000 lub 500 jenów). Pałac bardzo zadbany, oczywiście zwiedza się tylko części zewnętrzne. Ogród też częściowo, ale jest naprawdę piękny. Wiem już jak zadbać o ogród w Łasku – niezbędne będą nożyczki do trawki i miotełka ze zmiotką do sprzątania liści ( widziałam, tak robią) . Potem przespacerowaliśmy się po parku i poszliśmy zwiedzać zamek, położony jakiś 1 km, może 1,5 od ogrodu. Tam za bilety należało zapłacić, obejrzeliśmy wiec siedzibę szoguna z czasów Edo, a potem pomaszerowaliśmy do jeszcze jednej willi, pieczołowicie odnowionej chyba w 2006 roku, a może 2016 . Tam zrobiło się wesoło. Najpierw kupiliśmy bilety, ale nie w kasie, tylko jedna kobieta wzięła pieniądze i gdzieś poleciała. Wróciła z paragonem i biletami. Potem z biletami czekaliśmy za barierką, w towarzystwie innej kobiety. Potem , po kilku dobrych minutach zdjęliśmy buty i zaproszono nas do pokoju recepcyjnego, gdzie znów czekaliśmy, było nas chyba z 10 osób. Po następnych długich minutach, chyba z 10, zaproszono nas do następnego pokoju, dla odmiany z telewizorem. Seans się rozpoczął i omówiono i pokazano atrakcje pięknej willi, którą mieliśmy zwiedzić. Po obejrzeniu filmu nareszcie puszczono nas korytarzem do środka, kategorycznie zakazując stąpania po czerwonych, jedwabnych obszyciach mat tatami. Zrobiliśmy małe kółeczko dookoła , zaglądając do kilku pokoi i wycieczka sie zakończyła. Możliwe, że moja znajomość angielskiego nie jest wystarczająca i na filmie pokazano nam inną, podobną willę, bo w tej żadnych elementów, które zainteresowały mnie podczas projekcji , nie zaobserwowałam. W każdym razie zaliczone i willa zwiedzona.