Kioto 24.09.2025
Na szczęście dziś nie było tak gorąco jak w poprzednich dniach. Wyspaliśmy się znakomicie na naszych ogromnych łożach, a rano Horodyski , zgodnie z obietnicą , ruszył w poszukiwaniu piekarnik. A jest ich kilka w okolicy. Poszedł i zaginął w akcji. W końcu po przejściu ( tak twierdzi, ale ja mu nie wierzę) 4 km wróciliśmy z zakupami z Lowsona ( są tu 3 sieci sklepów spożywczych z dużą ilością różnego rodzaju gotowego jedzenia – Lowson, Family Mart i 7eleven), bo piekarnik nie znalazł. On z pewnością kierował się tylko „ na nos” , węsząc zapach pieczywa, bo Map Google obsługiwać nie potrafi. Po tym niefortunnym śniadaniu poszliśmy listy zwiedzać wszystkie pagody i świątynie i przedzierać się przez tłumy wielbicieli Kioto. Spotkaliśmy tu wielu Polaków, więc kierunek jest popularny wśród rodaków. Świątynie są podobne, nigdy nie pamiętam och nazw, w każdym razie czuję już trochę przesyt. Pan Kolanko ( bo znów go boli, ale mówi, ze boli go też serce, wiec może Pan Serduszko – mamy bardzo wysokie i kosztowne ubezpieczenie podróżne, więc nie ma strachu) , lubi niestety miejsca kultu, niestety muszę podążać za nim...
Po obieganiu swiatym po prawej stronie rzeki i Gionu ( Gionem jestem strasznie zawiedziona, bo oczekiwałam scenerii jak z Wyznań gejszy ) poszliśmy na obiad, a po nim odpocząć do naszego domku. Horodyski zresztą też jest zawiedziony, bo dowiedział się ( ode mnie), że aby pójść do baru z gejszami, trzeba wydać nawet kilkaset tysięcy jenów. Ci prawda pieniędzy by mu może i wystarczyło, ale skąpy jest i woli oszczędzać na winko ( w moim towarzystwie). Acha, teraz mówi, że bolą go plecy...
Wieczorem, a może raczej późnym popołudniem- w każdym razie ciemno już było, wzięliśmy taksówkę ( nie są bardzo drogie, średnio płacimy ok. 10 dolarów), do centrum, aby odnaleźć pokemonowe sklepy. W pierwszym kupiłam karty - przy pomocy uprzejmego sprzedawcy i tłumacza google – nie znał angielskiego( sprzedawca). Potem pomaszerowaliśmy do Pokemon Center zakupić maskotki, luda tam było co niemiara, kolejka do kasy ( 6 otwartych) to ok. 50 osób... Potem dalej, do Dragon Ball sklep, ale kicha tam była... Bardzo skomplikowane te zakupy...