Na szczęście pogoda okazała się dla nas łaskawa. Nawet rano przez chwilę ukazało się słońce.
Po obowiązkowym bieganiu za Horodyskim po mieście ruszyliśmy najpierw do Galerii Narodowej, gdzie ku swemu wielkiemu szczęściu odkryłam obraz wielbionego przeze mnie Hendricka Avercampa. Poszliśmy też do Zamku Dublińskiego o pod katedrę św.Patryka. Nie weszliśmy jednak do środka bo zniechęcił nas tłum wewnątrz. Odkryliśmy za to piękną Marsh's Library, a także kupiliśmy online bilety na zwiedzanie Biblioteki w Trinity College. Ta jednak nas nie zachwyciła, być może z uwagi na to, że na większości półek nie było książek .
Oczywiście po południu dopadł nas deszcz, więc w przerwach zwiedziliśmy różne puby, a Horodyski stał się wielbicielem Guinnessa.