Śniadanie w naszym hotelu Rayyan nie było dobre ( za wyjątkiem owsianki) , ale hotel był w porządku.
Pociąg do Buchary był spóźniony, a i po drodze stał jakiś czas gdzieś w polu pomiędzy kukurydzą a bawełną. Widoki mieliśmy dość monotonne, step czy nieużytki- nie wiem ( tu chyba nie ma stepu) , czasem kilka drzew, jakieś uprawy, fabryka, wieś...
Buchara miasto nie dorasta Samarkandzie do pięt, bo Samarkanda ma wiele ładnych uliczek zabudowanych typowo rosyjskimi starymi domami ( może i ma jakieś brzydkie, ale nie widziałam). Buchara za to to sowieckiej miasto, niezbyt urodziwe. Niemniej Buchara ma klasyczne stare miasto, którego w Samarkandzie brakuje. Na pierwszy rzut oka, jest urocze, ale zwiedzanie jeszcze przed nami.
Jako, że byliśmy po niedobrym śniadaniu, nieźle zgłodnieliśmy przez drogę i poszliśmy na jagnięco – baranią ucztę...
Teraz siedzimy i stękamy w gesthausie u przemiłych sióstr.