Pogoda wczoraj była piękna, więc z rana wyruszyliśmy do miasteczka Bled na śniadanie, które zjedliśmy nad jeziorem w knajpie, której wnętrze przypominało domek dla lalek. Niestety nie zrobiłam żadnego zdjęcia. Krzysiek dodatkowo dostał worek z lodem z powodu guza, który nabił mu jego nowy samochód...
Potem pomknęliśmy w kierunku wyspy Krk, bo pogoda była piękna.
Apartament wynajęliśmy przy samej marinie, niestety w dość ruchliwym punkcie. Kierownik podjął decyzję o udaniu due po zakupy do jego ulubionego Lidl, ponieważ okoliczne sklepy były zamknięte, a następnego dnia był 1 maja. Ruszyliśmy za naszym przewodnikiem, ale nie wiadomo z jakiego powodu odległość do sklepu ciągle się zwiększała... W każdym po przebiegnięciu się po górkach i dolinkach i małych uliczkach, wróciliśmy do samochodu i w 3 minuty dotarliśmy do upragnionego Lidla, gdzie dokonaliśmy zakupu niezbędnego pożywienia.
Potem wałęsaliśmy się po całym Krk i zjedliśmy pizzową kolację...