Pogoda była dla nas łaskawa i po śniadaniu poszliśmy na spacer wzdłuż wybrzeża. Niestety żadne statki nie kursowały z uwagi na straszne fale. Wsiedliśmy więc w auto i pojechaliśmy do miejscowości Baška na końcu wyspy. Okazała się o wiele ładniejsza niż Krk, więc połaziliśmy trochę i popodziwialiśmy widoki. Następnie pojechaliśmy do Punatu, gdzie znajduje się wielką marina. Było tam jeszcze mniej ludzi, więc jeszcze przyjemniej. W nadmorskiej knajpie skonsumowaliśmy wielki półmiski ryb i innych takich i potoczyliśmy się - już w deszczu, bo w międzyczasie zaczęło padać- - do domu. Padało cały wieczór...
Dziś rano, w padającym deszczu ruszyliśmy na jeziora Plitvickie. Deszcz jednak tak padał, że po przyjeździe na miejsce i wypiciu kawy, pojechaliśmy dalej . Nad Plitvuckid jeziora wrócimy w czwartek. Teraz jesteśmy w Szybeniku. Tutaj sami Polacy - wszędzie polska mowa...