Święto państwowej przebiegło szczęśliwie bez naszego udziału, albowiem w czasie strategicznym przebywałyśmy w Villa Borghese, głównie zwiedzając toalety i kawiarnie. Za to nasz bus przewiózł nas piękną trasą wokół murów( z uwagi na parady i inne ), co stanowiło niezapomniane przeżycie . Potem maszerowałyśmy w upale ( podobno był, dla mnie było normalnie) . Ok. 16.00 odprowadziłyśmy Eve na pociąg, a ja po odprawie, skierowałam Nel w jedynie słusznym kierunku – w stronę Słońca i Koloseum. Dla odmiany postałyśmy w kolejkach po bilet ( raz nawet całkiem niepotrzebnie ) i zakupiłyśmy takowy a całe 12 euro, ważny 2 dni. Jutro idziemy na Forum Romanum, dziś Koloseum. Potem kupiłyśmy wino i teraz z bolącymi nogami popijamy owe w łóżkach… Nie wiem dlaczego nas te nogi bolą, ale chyba dziś z uwagi na święto obeszłyśmy trochę kilometrów.