Czego się spodziewać? Znów flauta i po oporządzeniu się w Zielonym Gaju ( postój 30 zł, prysznic 10, kibelek 2 zł, ale użycie umywalki 3 zł) – na silniku dostaliśmy się na jezioro Tałty. Zubek na dwie sekundy postawił grota, ale tempo 10 km/h nikogo nie satysfakcjonowało, więc stanęliśmy na małą kąpiel. Nie rozdrabniając się - w sumie nic dziś nie robiliśmy, ale w jakiś dziwny sposób, po kilkakrotnym kładzeniu i stawianiu masztu dostaliśmy się do Mikołajek. Nawet miejsce dla nas się znalazło w wiosce żeglarskiej i przez całe popołudniu szwendaliśmy się po Mikołajkach , a w szczególności słuchaliśmy kapeli jazzowej z Białorusi, z Grodna , która pobrzdąkiwała na rynku.
Potem leniwie spożyliśmy obiad , a Halka nakazała spożycie trunków. Za to wieczorkiem towarzystwo rozlazło się w różnych kierunkach, a ja z Krzyśkiem poleźliśmy znów na rynek, gdzie , ku naszemu zdziwieniu dalej grała kapela z Grodna... Niestety jakieś pól godziny temu zwinęli swoje instrumenta, więc i my wróciliśmy na łódkę...
W ogóle to strasznie stetryczałe z nas towarzystwo....
A teraz na wyraźne żądania dodaję:
Zubek dwukrotnie , idealnie i absolutnie wspaniale pomanewrował naszą kolubryną w taki sposób, że zacumowaliśmy rufą tak, że wszyscy zamarli z zachwytu.
Nadto, tenże sam Zubek, zaocznie, osobiście i skutecznie naprawił hydrofor w Starkowie...
Co niektórzy absolutnie i z całą stanowczością protestują przeciwko pomówieniu, że w Sztynorciue się nie kąpali. Co niektórzy to, aby nie było wątpliwości to Nel...