Dla mnie dziś dzień leżenia w łóżku i smarkania. Jak mi to skrupulatnie wypomniano ( Halka), moje smarkanie pozbawiło papieru toaletowego całe piętro... Chyba za dużo tych schodów...aaaaa
Pozostała część wycieczki pooglądała Amman – w tym panoramę miasta skądś tam i święto muzułmańskie. Może uda mi się zmusić ich aby o tym napisali...
Wrócili jednak dość szybko i teraz siedzimy, gadamy, czytamy ( w tym harlequiny, które Horodyski dostał w prezencie od Krzyśka – dodać należy, że Zubek też miał w tym swój udział) i jemy różne rzeczy,które donoszą z pobliskiego bazaru nasi panowie. Oglądamy też jordańską telewizje i słuchamy straaaasznie długich miejscowych piosenek.
Trzeba koniecznie umieścić w annałach wzmiankę o tym, że dziś w nocy Horodyski zerwał się w nocy, ubrał i chciał iść na miasto - według niego było już rano... Gdyby nie moja interwencja i wetknięcie mu pod nos zegarka , poszedłby w siną dal...