Gdzieś na Śląsku
Wyruszyliśmy dziś tuz po północy z Krzyża, więc wyprawa jest krzyżowa. Mamy kuszetki, więc zgodnie z tradycją wgramoliłam się na górna półkę – na sąsiedniej zaległ Krzysiek i gdy już rano się ocknęliśmy, w rozrzewnieniem nawspominamy indyjskie pociągi - w których było zdecydowanie więcej miejsca – i tylko trochę więcej brudu...
Teraz jedziemy dalej i od czasu do czasu do czasu stoimy gdzieś w Polsce. Kanapki zrobione przez Madzię mają powodzenie . Trwają kłótnie , kto pójdzie po kawę... Czyli norma.