Ja wiem, ze ten śnieg taki piękny, ale skoro Wam się tak podoba, to wasza sprawa... He he ... My zamiast białego śniegu mamy biały piasek.
Nasz domek oddalony jest ok. 20 - 30 metrów od morza ( zależy od przypływu i odpływu). sama plaza jest całkiem niezła i znajduje się na niej mnóstwo restauracji i barów. Jemy w nich pyszne jedzonko - bardzo niskokaloryczne , dużo pływamy ( nawet Horodyski, bo woda bardzo słona i sama nosi) i dlatego wcale nie tyjemy. Może i opalenizna niemodna, ale za to bardzo nam fajnie na tez białej plaży....
Zygmunt jest całkiem załamany bo schudł tylko 11 kg. Ja nie wiem ile, będę nadal żyć nadzieją, aż do powrotu do domu. W kazdym razie ten Ko Chang na koniec był bardzo dobrym pomysłem, Horodyski miał swoje 4 tygodnie włóczęgi, ja mam 1 tydzień leniuchowania. W ubiegłym roku miałam tylko 4 tygodnie włóczęgi i 1 dzień leniuchowania ( wyspa Lamma), co było wyjątkowo niesprawiedliwe...
Można powiedzieć, ze takich jak my to tu prawie nie ma. Większość przyjechała tutaj na swoje wymarzone wakacje. I nie ma o czym mówić. Dzienne utrzymanie, z mieszkaniem w domku z prysznicem oraz jedzenie - to ok. 30 - 35 zł. To oczywiście tylko podstawy, jak się chce więcej to trzeba i zapłacić. Niemniej jednak, aby zapłacić 100 zł za kolacje na dwie osoby, to nie wiem ci trzeba by zamówić... Nie liczę jednak alkoholu, bo dość on tu drogi...
Tym to miłym akcentem - żegnam was na razie, bo idę pospać trochę na naszym tarasiku ...