10.10.24
Rano połaziliśmy po Chiwie, a potem Mirza zawiózł nas najpierw po pałacu Nurullaboy , położonego dosłownie kilka kroków za murami starego miasta ( a w którym nie byliśmy). Była to chyba najlepsza ekspozycja w całej Chiwie, a w szczególności zachwyciły mnie piękne piece z miśnieńskich kafli.
Potem , w drodze do Urgrnczu, zajechaliśmy do turkmeńskiego muzeum, położonego w starym forcie. Mieści się tam również hotel.
Oprowadził nas młody człowiek, który pokazał nam wszystko, a na dodatek, ku radości wnuków ( nagrałam film) Horodyski mógł nakarmić wielbłądzie nastolatki.
No i oczywiście podjechaliśmy ponownie do restauracji Alibobo – tym razem na szaszłyki. Tam nie ma turystów, więc jest tanio. Szaszłyki dla 3 isob, do tego chleb, sałatki, butelka czerwonego wina I herbata – ok. 300000 sumów.
Lot z Urgrnczu do Taszkentu trwał nieco ponad godzinę. Bilety z dużym bagażem kosztowały ok. 80 dolarów. Muszę jednak powiedzieć, że film o zasadach bezpieczeństwa Uzbekistan Airways przebija wszystkie filmy jakie kiedykolwiek wyświetlano w samolotach. Mógłby być nawet wyświetlany na Netflixie - naprawdę nam się spodobał.
Terminal krajowy w Taszkencie położony jest jakieś 6 km od terminala międzynarodowego i trzeba podjechać ten kawałek taksówka- 100000 sumów, ale pewnie Yandexem można taniej.
A na międzynarodowym niespodzianka- nasz lot zamiast o 2.00 – poleci dopiero o 6.20. Czekamy więc my biedaki, jest 5.00 I jeszcze nie chce mi się spać, a oka nie zmrużyłam...
I jest sprawiedliwość na tym świecie! Tutaj, w jedynym kraju, w jakim byłam nie ma kolejek do damskich toalet. Za to są ogromne do męskich