Tak więc jesteśmy w Budvie zamiast w Niszu ( dwa dni temu) , z czego w sumie jestem zadowolona. Jak wspomniałam przyjechał po nas kierowca zamówiony u naszego gospodarza ( 45 euro, oficjalne taxi do Budvy 55 euro ) , trochę spóźniony, ale w sumie to my przylecieliśmy wcześniej. I tak pod nisko skłębionymi szarymi chmurami , w wietrze i chlustającym deszczu i przy 11 a potem 8 stopniach ciepła, ruszyliśmy urokliwą drogą przez góry ( gdyby dodać do tego dobrą pogodę). Gdyby warunki były sprzyjające Nasz apartamencik leży w sercu starego miasta, jest mały i dość skromny, ale za to niezwykle czysty. Mamy z niego nawet widok na morze - teraz szare ( gdzie tem błękitny Adriatyk?). Za to odkryłam ogrzewanie, więc nie jest źle.Mam tylko nadzieję, że znajdziemy drogę do restauracji, gdzie mamy śniadanie, bo idąc wczoraj labiryntem małych uliczek trochę zwątpiłam czy jeśli wyjdziemy dziś rano, to dotrzemy tam przed kolacją.
Stare miasto już nam się podoba, wczoraj odkryliśmy sklep z lampami (do kolekcji ), więc jestem zadowolona.