Lecimy aktualnie gdzieś nad Zatoka Perską. Horodyski śpi. Zakupy wolnocłowe w Doha zrobione ( tylko lekarstwa). Do Warszawy dojechaliśmy pociagiem, a po obiedzie i obowiązkowym obleceniu dworca przez Horodyskiego ( tym razem wspólnie z Halką), ustaliliśmy czas i miejsce odjazdu kolejki na lotnisko.
Tym razem muszę pochwalić się naszym zminimalizowanym bagażem – ja 8 kg, Horodyski 11,7. . Mamy jednak tylko dwa tygodnie i ciepły klimat, więc nie było trudno.
Nie wiem czy istnieje plan wycieczki czy nie, bo za bardzo się ni interesowałam, ale w planach mamy Ankor Wat i wracamy z Sajgonu. Tyle wiem.