Dziś rano wróciliśmy jednomyślnie do dzielnicy ormiańskiej, która podobała nam się bardzo, chociaż jest niewielka. Pochodziliśmy po uliczkach i spotkaliśmy przemiłego byłego wojskowego, z którym wymieniliśmy uwagi o Isfahanie oraz polskich dzieciach , które w czasie II wojny przyjechały do Isfahanu. W końcu też doczekałam się stwierdzenia , które słyszę prawie wszędzie, że wyglądam jak Persjanka. W końcu, bo już myślałam, że ze mną coś nie tak.Byłam już Hiszpanką, Włoszką, Francuzką, Berberyjką, Żydówką, Arabką i sama nie wiem kim.
Po rozstaniu z miłym panem przekroczyliśmy rzekę sucha stopą , albowiem na drugim brzegu dostrzegłam cały rząd rowerków wodnych – łabudków, które jednak z powodu braku wody nie za bardzo się prezentowały. Horodyski od wielu lat obiecuje mi podczas pobytów w Azji przejażdżkę takimże łabudkiem, ale wygląda na to , że znów mu się upiekło...
Zapakowaliśmy się w autobus do Schiraz ( 360 000 riali) . Ten kraj jest naprawdę bardzo duży i przemieszczanie się stanowi dość duży problem i zabiera czas. Chcieliśmy jechać nocą, ale okazało się, że wszystkie miejsca na nocne autobusy są już wykupione.
Po ok.7 godzinach zabunkrowaliśmy się w pięknym Niayesh Hotel w Shiraz ( 50 dolarów pokój z łazienką). Jemy teraz pyszną kolację ( mam już dość tłustych bułek) w naszym naprawdę pięknym, stylowym hotelu.Zdjęcia będą jutro... Tu jest 23.00 i idziemy spać. Dobranoc.
Ach i zapomniałam napisać jak to dziś autobus zatrzymał się na małą przerwę, a ja, jak zwykle ruszyłam podbić obiegówkę w następnym kibelku. Nauczona doświadczeniem rzuciłam się za tłumem bab , które wyskoczyły z autobusu. Horodyski jednak chwycił mnie za ramię i zakrzyknął: Gdzie idziesz, one lecą się modlić! Kibla szukasz w meczecie?
Faktycznie bowiem autobus zatrzymał się pod przydrożnym meczetem, a muezin wzywał akurat do modlitwy. Baby zaś pobiegły wprost do meczetu. Po krótkich poszukiwaniach i jednym zapytaniu okazało się jednak , że toalety znajdują się właśnie w meczecie, a kobiety pognały do niego nie opętane religijną żądzą na modlitwę lecz przyciśnięte czymś bardziej przyziemnym...