Dziś 13 i Zygmuntowi zrobił się Jakiś Tam Reset i stracił wszystkie kontakty i w ogóle wszystko ze swojego telefonu. A my nic nie straciłyśmy, tylko gdy nasz pracuś zagłębiał się w meandrach prawa, powędrowałyśmy po Katanii zwiedzając różne okolice , wystawy Warhola , zamki, sklepy i poczty, a także konwersując z różnymi carabinieri. Chciałam zapłacić nasz mandat i po odstaniu swojego w kolejce na poczcie, w dziwnym języku z panią w okienku uzgodniłam sposób wypisania kwitka , ale nie uzgodniłyśmy kwoty, która miała być zapłacona – pani wysłała mnie do policji, bo ona nie wie. Poszłyśmy więc najpierw do przemiłych panów pilnujących turystów w Katanii , ale nie bardzo, pomimo starań mogli nam pomóc i skierowali nas do innych, bardziej obeznanych w temacie policjantów. Udałyśmy się więc dalej, co Comune di Catania i tam w rozmowie z dwoma przemiłymi policjantami, wyglądającymi co najmniej na generałów ustaliłyśmy:
1. Policja w Palermo jest zła
2. Policja w Katanii jest wspaniała
3. W Palermo na niczym się nie znają
4. W Katanii za brak biletu na odpowiednią zonę nikt od nas nic by nie chciał ( tak zrozumiałam), bo znają się na wszystkim
5. Nie wiedzą ile mamy zapłacić
6. Najlepiej jak się odwołamy, bo to jest skandal
Ogólnie było bardzo miło i sympatycznie, a nadto rozmowa odbywała się we wspaniałych okolicznościach Palazzo jakiegoś tam czyli budynku, w którym mieści się ratusz.
Dziś też obejrzałyśmy panoramę Katanii z tarasu znajdującego się na naszym dachu – faktycznie wszelkie niedogodności naszego noclegu ( w sumie jest całkiem niezły) - tuż obok Castello – bledną , jeśli wziąć pod uwagę taras. Obejrzałyśmy też poranny targ rybny – naprawdę był niesamowity. Wieczorem poszwendaliśmy się do okolicy , zrobiliśmy zakupy i teraz siedzimy i popijamy wino.