Nie wiem doprawdy,gdzie Ola z Remikiem znaleźli w Borjomi swój cudowny basen z mineralną wodą. Mam jednak niejasne wrażenie ,że ów basen ppoż przekształcił się w ubiegłym roku w trzy eleganckie baseniki z rurowymi kaskadami, drewnianymi ławeczkami, toaletami itp. Wczoraj przyjechaliśmy do Borjomi – marszrutka z dworca Didube w Tbilisi 5 lari ok. 3godziny, w cenie piękne widoki na ośnieżony Kaukaz.
Znaleźliśmy jakieś pokoje niedaleko wejścia do parku z wodami ( ogrzewanie to słowo,którego nie rozumieją, ale mamy grzejnik gazowy w kuchni - Halka z Krzyśkiem bytują przy słoneczku. Pomimo owego grzejnika,spałam w bluzie, legginsach i skarpetach - pod kołdrą, kocem i kocem z owczej wełny. Gdyby nie zimno – wstałabym po czapkę). Cena jednak jest bardzo atrakcyjna – 15 lari od osoby, czyli 30 za sypialnię, salono- kuchnie i łazienkę. Wytrzymamy jeszcze jedną noc.
W każdym razie wczoraj po zakwaterowaniu i obiedzie ruszyliśmy do owego parku wód mineralnych i dalej , do słynnego basenu reklamowanego przez Olę. Z uwagi na niesamowite zdjęcia ,które zamieściła na swoim blogu, nie zabierałam nic kąpielowego, co okazało się wielkim błędem, bo baseniki wprost zachęcały do wymoczenia się w nich. Nie upieram się jednaki być może tamten paniczowy basen nadal egzystuje sobie spokojnie gdzieś w bordżomskich lasach.
Dziś ruszamy do parku na jakąś 1 dniową łatwą trasę ( musimy jeszcze odnaleźć biuro parkowe), a wieczorem – do basenika hlup...