George Town, do którego dotarliśmy autobusem, jest cudny, pełen pięknych domów w stylu kolonialnym, który strasznie , mnie kręci, czyściutki i zielony. . No i ta roślinność, której strasznie wszystkim ciepłym krajom zazdroszczę. Wsadza gdzieś w ziemię kawałek czegoś i zaraz jest cudnym, wielkim krzakiem z pięknymi kwiatami. Tutaj jduża część miasta objęta jest zakazem palenia w miejscach publicznych ( RM5000 kary – czyli jak nasze 5000) , stare domy są odnowione, a nowe pasują do starych. Miasto ma jednak jedna wielką wadę – hałas i ruch tu straszny. Jako, że jutro rano płyniemy na Langkawi leczyć stopy, kolana i gardła, dziś wzięliśmy, zaraz po przyjeździe bus turystyczny – on tu się nazywa hop on hop off i objechaliśmy okolicę. Wjechaliśmy tez na Penang Hill, a wieczorem przeżyliśmy malutki deszczyk...
Mam dziś dobry internet, więc zdjęcia idą..
Wredna kobieto - napisz coś jak obiecałaś!!!