Pożegnaliśmy czule Wielkiego Brata i umówiliśmy się z Zubkiem na obiad w okolicy Bydgoszczy. Jakoś udało nam się dojechać wspólnie do Mrągowa, a potem już osobno do Ostródy, ale później nasi panowie uznali, że szkoda tak cudnej soboty i nie może być tak, że ani Halka, ani ja nie widziałyśmy jeszcze Elbląga i Krzyś, nawigowany przez Horodyskiego i bliżej nieokreślona nawigacje powiedli nas do tego pięknego miasta. Po Elblągu naszła ich dalsza ochota na wędrówki i zawiedli nas do Malborka, gdzie podziwialiśmy skromny domek tego czy innego wielkiego mistrza. No i czy z nimi nie jest ciekawie?