No i jesteśmy na pustyni Wadi Rum. Obudzeni przez muezinów w wielkiej mnogości przed świtem, zeszliśmy na dół i z wielkim trudem obudziliśmy człowieka od otwierania drzwi. Na szczęście nasz autobus podjechał na czas. Wpakowaliśmy się do środka i ruszyliśmy w stronę Wadi Rum. Nasza błogość nie trwała długo, bo Halka wyrwała nas z drzemki wrzaskiem, że nasz kierowca również zasypia – tak jaki my. Po bacznej obserwacji w lusterku wstecznym fakt ten został potwierdzony i popadliśmy w wielką nerwowość. Facetowi opadały powieki i kiwała się głowa. Zaczęliśmy kręcić się nerwowo i pokrzykiwać, co odniosło pewien skutek, bo facet zaczął podrygiwać nerwowo i spoglądać na nas w lusterku wstecznym. Halka zarządziła, że w razie czego Zygmunt, jako, że siedział najbliżej, ma ruszyć do przodu i chwycić kierownicę. Ze zrozumiałych względów nie spotkało to się z pozytywnym przyjęciem. Facet chyba jednak zrozumiał nasze intencje, bo zjechał do stacji benzynowej i zrobił 5 min. przerwy.
Potem kontrolowaliśmy go jeszcze , ale chyba przerwa mu pomogła.
Dojechaliśmy do Wadi Rum i zostaliśmy przechwyceni przez właściwych przewodników. Wpakowano nas do rozwalonej Toyoty i ruszyliśmy w pustynię. Po chwili dorzucono nam jeszcze jedną osobę – Charliego z Australii ( studenta prawa). Po objechaniu pustyni i postojach po wszystkich atrakcjach - bardzo tu ładnie – przywieziono nas do obozu Beduinów. Siedzimy teraz w wielkim namiocie i czekamy na zachód słońca. Ach, i wypiliśmy nasza butelkę wina!
Dodać należy, że wszyscy bardzo się boją, abym ich źle nie opisała - wykorzystuję to bezczelnie , a co mi tam...
Wycieczka na Wadi Rum kupiona w hotelu Valentine Inn ( hotel polecam mimo wszystko – w szczególności kolacje 5 JOD, pokój 2 os. 17 JOD ) - 35 JOD + bilet na autobus do Wadi Rum 7 JOD + wstęp do parku Wadi Rum 5 JOD
Przyjazd tu samodzielnie i wykupienie na miejscu 5 JOD taniej, ale trzeba być rano.