9.11
Byliśmy nieźle zdziwieni,gdy bez żadnych problemów załatwiliśmy w krótkim czasie kupno wizy,wymianę pieniędzy ( aczkolwiek chcieli orżnąć Kierownika, ale sienie dał) i załatwienie taksówki ( 200.000 rupii) do Cikini ,gdzie mieści się nasz hostel Six Degrees. ) Przyjął nas rasta słuchający Pink Floyd i tym zdobył sobie serce Krzyska...
Loty i do Dohy i z Dohy były bardzo fajne, a najbardziej podobały się nam qatarskie ( ale były innej narodowości) stewardesy. Podczas lotu do Jakarty, byliśmy już bardzo zmęczeni, ale kobitki zaserwowały nam chyba ponad pół litra Jonnyego Walkera – porcje jak na chłopa od kosy – i to uratowało nam życie. W ogóle od tej pory jesteśmy w fanclubie Qatar Airways.
Dziś rano wstać nie mogliśmy, bo wieczorem dalej ratowaliśmy sobie życie , a poza tym wstawanie o 3.00 czasu polskiego raczej nie jest łatwe. Poza tym mamy pokoje bez okien i to utrudnia nieco rozpoznanie czy należy już wstać czy też jeszcze nie. W końcu jednak mobilizując się wzajemnie zwlekliśmy się na śniadanie , a potem bardzo mądrze około południa ruszyliśmy w Jakartę.
Jako pierwszego poszukiwaliśmy bardzo ambitnie portu z flotą żaglową ( i znaleźliśmy), ale zaraz po tym, gdy nasze twarze upodobniły się do dojrzałych pomidorków – śmignęliśmy do Cafe Batawia na placu w dzielnicy Kota . Cafe Batawia jest piękna – bardzo kolonialna i wytworna. Skonsumowaliśmy tam jedzonko obiadowe – dobre, ale już nie tak wytworne ( okj. 60.000 r za danie ). Ryże i makarony w normie, ale próbowaliśmy rozgryźć bardzo dziwne smaki mięsa. Nie wiem do teraz czy nam się udało. Mnie i Halce najbardziej podobał się kibel – miałyśmy tam nawet małą sesję zdjeciową ( na górze sesję miała prawdziwa modelka z fotografami, fryzjerami i innymi takimi).
Po ochłonięciu i najedzeniu się Zygmunt zapragnął ukurtularnić się nieco i zaciągnął nas do Muzeum Banku – też piękny kolonialny budynek , gdzie wypiliśmy kakao, które miało być kawą, ale z uwagi na braki w komunikacji i rózne skojarzenia – coś nie zagrało. Kakao było jednak pyszne i chyba dobrze nam zrobiło.
Teraz po lekkim ukompaniu się siedzimy z Halką w hollu na dole ( gdzie grają Rolling Stones – w ogóle mają tu fajną muzykę) , a chłopy poszły po bilety lotnicze. Żeby tylko nie wyszło im tak jak z kawą...
Później
Siedzimy na Roof Topie , a chłopy gadają o morderstwach żon – czyli nas i oczywiście robimy to co zwykle. Masakra. Zygmunt wymyślił, że wymieni Halkę i mnie na pięć chudych u wodza na wyspie...
A jutro lecimy do Denpasaru.... Chłopy się sprawiły i kupiły bilety. Co prawda sami ( jak zwykle) nic nie wiedzą – bo facet od biletów nic im nie dał na potwierdzenie – bo nie miał drukarki – teraz podobno lata do Jakarcie ,bo chce wydrukować odprawę, więc w sumienie wiem czy polecimy …
Właśnie przynieśli nam bilety więc lecimy...
Hostel Six Degrees www. jakarta.bacpakers-hostel.com
Czyściutko i super przyjemnie
pokój 2 os ok. 200000 rupii