Chyba nie bardzo zdjęcia u mnie grają z tekstem, bo wczoraj pokręciłam z nimi coś, ale postaram się to poprawić i teraz wkleję zdjęcia z wczoraj, więc wszystko będzie w porządku. Zdaje się w ogóle, że nadeszła ta chwila, w której poważnie należy zająć się kwestią alkoholizmu w ogóle i w szczególe. Wstajemy rano i łykamy to i owo – z polecenia lekarza, dzień więc zaczynam na lekkim rauszu – co bywa bardzo przyjemne. Trzeba bowiem żołądek pobudzić itd. o czyn mowa już była. Pobudzamy więc bardzo skutecznie, bo dziś Halka orzekła, że grosz nam się kończy i udaliśmy się na bardzo długa wycieczkę ulicami Varanasi na poszukiwanie odpowiedniego sklepu. Po przejściu wielu kilometrów w nieziemskim upale, napotkaliśmy bratnią duszę – która to pokazała nam sklep z napitkami różnymi – ceny jednak były dość wysokie, jak na tutejsze stosunki. Nabyliśmy butelkę indyjskiego rumu, którą w części spożyliśmy. Samo spożywanie odpowiednich płynów ( Colę pijemy litrami- droga sąsiadko!!!) z procentami i bez , powoduje, że jadamy pysznie w tutejszych knajpach i zrezygnowaliśmy już w ogóle z kuchni mięsnej i ( to dla Ciebie Oleńko) jemy same pyszne wegetariany. Nawet Horodyski, który ostatnie pól roku powtarzał mi, że nie cierpi curry i kuchni indyjskiej, wcina, że uszy mu się trzęsą ( wcale się nie dziwię). Sensacji w związku z dużą ilością wytworzonych soków żołądkowych nie mamy żadnych. Nie jemy jednak surowych owoców i warzyw i unikamy spożywania tutejszej wody, nawet do zębów. Miejscowi myją jednak w tej wodzie wszystko, nawet zęby i nic im nie jest. Modlą się, piorą, golą, myją włosy itd. Dziś przeszliśmy się wzdłuż ghatów i widzieliśmy nieziemskie ilości ścieków spływających wprost do Gangesu. Nie mam żadnych wątpliwości, że ścieki z naszego hotelu tez tam lecą, mieszkamy bowiem nad samą rzeką. Hotel nazywa się Mishra Guesthouse i jest bardzo fajny. Pokój dwuosobowy z łazienką i widokiem na Ganges kosztuje tu 700 rupii. Położony jest przy Manikarnika Ghat , gdzie palą zwłoki. Z okiem widzimy stosy drewna i dymy ze stosów. Tak, jak ktoś pisał zapach jest bardzo przyjemny ( masakra), ale to pachną tak chyba olejki i drewno sandałowe. Koło tego ghatu codziennie przechodzimy.Jutro rano – o świcie płyniemy łodzią wzdłuż ghatów. Czy znów każą mi pić na dzień dobry?