O ekscesach na pewano uslyszysz,droga Aniu,ale to bedzie opisane dopiero w dniu jutrzejszym!
W pieknym dniu 1 maja , wiatr pracowicie wywialnas w strone staregomiasta Almunecar i castel cos tam ( to pamiec emerytki). troche obawialysmy sie, ze wwieje nas w strone morza,bofale porpbily sie calkiem spore. Z uwagi jednak na nasza przenikliwosc, nic takiego sie nie stalo. dzien rozpoczelysmy od odwiedzenia kilku sklepow ( lokalny folklor), a potem dlugo krazac ulicami udalusmy sie do muzeum ornitologicznego i kaktusow w jednym.Bardzo nam sie to podobalo, w towarzystwie przewazaly papudi i pawie, ale nie zabraklo tez uroczego sowa. Sowa ,bo byl on na pewno rodzaju meskiego,sadzac po wyrazie oczu. Zauroczyly nas ary, ktore popisywaly sie bezwstydne,a to staniem na jednej nodze, a to wiszeniem na dziobie. Obok ar siedzial ptak ( Nel i Ania wiedza jak sie nazywal) i plakal jak moja ukochana Sonia. Mam go nagranego, wiec uslyszycie. Po prostu mialam ochote przytulic go do serca.
Druga czesc muzeum ( dlaczego muzeum- nie wiem) stanowily kaktusy ,urody takiej sobie. Byl tez ptak , papug oczywiscie,ktory podrywalmnie bezczelnie,na pewno z uwagi na ubarwienie sweterka...
Po wspieciu sie na wzgorze zwiedzilysmy ow Castello, ale nic tam ciekawego nie bylo, za wyjatkiem szalejacego wiatru i rozleglego widoku. A potem rozpoczela sie nasza wspanialaprzygoda - weszlysmy w ciasne ulice staregomiasta,pnace sie do gory i zbiegajace na dol, z praniem, kolorowymi plytkami, kwiatami i okiennicami. Wydawalo nam sie,ze Almunecar dysponuje niesamowitymi wprost odleglosciamii szukajac resztek rzymskiego akweduktu przeszlysmu chyba z 8 km. W rzeczywistosci cale miasto jest niewielkie i mozna obejsc je w kilka chwil. Dopiero, ghdy kilka razy znalazlysmy sie w tym samum miejscu pojelysmy ten fakt.
Po drodze zaliczylysmy obiad z rybami wszelkiej masci, w kanjpie, gdzie kelner, obcalowal nas po rekach , a gdy juz odgadl, iz jestesmy z Polski , , pomyslal i powiedzial ¨Jaruzelski¨. Oto z czym kojarzy sie Polska hiszpanskim kelnerom...
Dzien zakonczyl nam sie wspanialymi lodami posrod wyjacego waitru...