Warszawa 11.09.2025
Dziś jedziemy pociągiem do Warszawy, a jutro razem z Horodyskim wylatujemy do Seulu via Pekin. Razem z nami jedzie niestety bolące kolano Horodyskiego ( bo zdecydowanie odmówił pozostawienia go w domu). Z mojego planu wyleciały wiec wszystkie piękne górskie szlaki w Kii i będziemy poruszać się głównie w poziomie. Plan zresztą jest bardzo ogólny i związani jesteśmy tylko przelotami ( a i to nie do końca) , z Korei do Japonii , a potem na Tajwan. Przed nami cały miesiąc i do końca nie wiemy co ostatecznie będziemy oglądać. Bardzo mi się to podoba, bo podróżowanie w taki sposób wydaje się znacznie milsze i prostsze.
Jedyną moja obawą jest przelotami Air China nad Białorusią i Rosją, ale ogólnie pocieszam się tym , że Chińczycy latają tamtędy cały czas.
Dojechaliśmy do Warszawy. Nasza podróż zaczyna się ciekawie. W okolicach Kutna, okazało się, że jeden kapitan żeglugi nie wiadomo jakiej, po zadaniu pytania kiedy dojedziemy do Berlina, zdziwił się, gdy usłyszał, że przemieszcza się dokładnie w przeciwnym kierunku. No, ale na lądzie był i mógł się pogubić. Potem w hotelu, dwóch facetów zrobiło głupie miny, gdy okazało się, że owszem, rezerwację mają , ale na przyszły miesiąc. Wolnych pokoi, prawdopodobnie ze względu na bliskość lotniska – brak.
Mam nadzieję, że nie zarazimy się od napotkanych dziś ludzi i jakoś damy ze wszystkim radę.
Bilety do Seulu ( kupione ciepłą wiosenną nocą pod magiczną jabłonką) – 2500 zł. Z Seoulu do Tokio ok. 200 zl, z Osaki do Tajpej ok. 400 zł. Z Tajpej do Seoulu 1000 zł. Ceny na osobę.