Dzisiejszy dzień poświęciłyśmy na zwiedzanie Volubilis – ruin rzymskiego miasta. Byłyśmy nastawione dość sceptycznie, ale okazało się , że niepotrzebnie, bo ruinki są naprawdę godne uwagi. Z nasza panią riadową załatwiłam taksówkę za 300 dirhamów tam i nazad, uważam że to dość dobra cena – gdybyśmy jechały środkami komunikacji publicznej, zapłaciłybyśmy o ok. 80 dirhamów więcej, czyli niecałe 30 zł. Straciłybyśmy też więcej czasu.
Ruiny są zachowane zdumiewająco dobrze, pomimo że następcy Rzymian na tym terenie chętnie korzystali z materiałów budowlanych - w największej z bram miejskich w Meknes np. wstawiono dwie piękne kolumny z Volubilis. Zachowało się też mnóstwo mozaik. Pozostałą część dnia – tj. popołudnie spędziłyśmy próbując zakupić lampę i inne cudowne rzeczy, ale straszne nie nadajemy się do targowania i nic z tego nie wyszło. No nic chyba trzeba będzie poćwiczyć, czy coś... Jak zwykle, pobłądziłyśmy w medynie i obleciałyśmy ponownie targowisko rzeczy używanych co stanowiło swoiste pendant ( skoro już jesteśmy przy francuskim) z dzisiejszym zwiedzaniem Volubulis, tam bowiem również oglądałyśmy rzeczy zdecydowanie używane. Stare garnki w Volibilis i stare garnki w Meknes. Cóż, dzieli je tylko niecałe 2000 lat.
Acha! No i zima straszna dziś znowu.