Wieczorem dotarliśmy do Yazd, po pełnej emocji podroży. Nasz Silk Road Hotel położony jest w centrum starego miasta i zbudowano go ze wspomnianej gliny zmieszanej ze słomą, a przynajmniej takie są ściany w naszym pokoju. Za dwójkę z łazienką i śniadaniem ( bardzo dobre) zapłaciliśmy 40 dol za dobę. Pokój jest mały, ale ma przedsionek i łazienkę, a na dodatek wywietrznik w suficie, przez który rano wpada promień słońca.
Dziś nie spiesząc się obeszliśmy większość atrakcji Yazdu, a na dodatek udało nam się kupić dwa niezłe kapy czy dywany, w sumie sama nie wiem co, ale mam nadzieję, że zmieszczę to do plecaków.
Yazd jest trochę inny niż pozostałe obejrzane przez nas miasta – jakby domy były bardziej eleganckie i subtelne. Jak na miasto na pustyni dość dużo tu zieleni. Bazar tez jakby mniej błyszczący , w sumie bardzo nam się tu podoba. Stare miasto jest urokliwe i na dodatek – nie jest zbyt zatłoczone, a momentami zupełnie puste. Zwiedziliśmy tu zaratusztriańską świątynię ognia, w której płonie święty ogień , jak napisano nieprzerwanie od 470 lat , a w tej konkretnie świątyni od 1940 roku i pochodzi m.in. od pioruna i ze stosu pogrzebowego. Osobiście spodziewałam się czegoś bardziej mistycznego, a tymczasem budynek jest bardzo zadbany, lecz dość nowoczesny. Za szybą po prostu płonie ogień w wielkiej misie. Za to toalety maja pierwsza klasa. Zaratustriańskie toalety zwiedziłam również koło Wież Milczenia – potwierdziły moje zdanie, że są to jedne z najlepszych toalet w Iranie.
Podjechaliśmy też taksówką do wspomnianych Wież Milczenia, na które wnoszono zwłoki zmarłych. Zaratustrianie wierzą, że martwe ciało zanieczyszcza ziemię i ogień , niw olno go więv grzebać w ziemi lub palić. Budowali więc wieże, na które wnoszono zmarłych i na ich szczycie układano ciała w kręgu – w zewnętrznym mężczyzn, środkowym kobiety, a w środku dzieci. Pośrodku wieży znajdował się dół ( i nadal znajduje), do którego wpychano pozostałe kości, gdy ptaki już posilą się ciałem. Dzieje się to po mniej więcej roku. Jak przeczytałam dziś, zaratustrianie traktują to jako ostatni akt miłosierdzia zmarłego, który dostarcza pokarmu ptakom. Na wieżę wstęp mieli tylko grabarze. Co ciekawe, w Yazd takiego pochówku zakazano dopiero w latach 70 – tych XX wieku. A z wież rozciąga się piękna panorama Yazdu.
Zawiodło mnie za to Muzeum Wody, które bardzo chciałam zwiedzić . W zasadzie sama nie wiem czego się spodziewałam.
Trafiliśmy też dziś do jednego z najstarszych domów a Yazd, gdzie na parterze działa księgarnia i sklep z rękodziełem, a na dachu , skąd podziwia się widoki – kawiarnia, a przynajmniej można tam zamówić kawę lub herbatę. Gdy nic się nie zamawia, trzeba za wstęp na dach zapłacić 50000 riali.
Ceny na wszystko mają tam z kosmosu i omijajcie to miejsce jeśli chodzi o zakupy, co nie przeszkadza zajrzeć do środka, bo dom faktycznie jest ładny.
Trochę dość mam już meczetów itp. , nie wiem co się dzieje, ale nawet Horodyski nie chce ich zwiedzać , a nawet , co w ogóle jest niezwykłe , powiedział, że do Buchary i Samarkandy chyba nie chce jechać. Do tej pory bowiem tą Bucharą i Samarkandą zatruwał mi życie.
Jutro planujemy jakieś atrakcje wyjazdowe, ale w zasadzie wolę nie wiedzieć. `