Rannym świtem pobiegliśmy ( ja szłam statecznie) na prom kursujący na wyspę Langkawi .Zapomniałam wczoraj napisać, że ja, jako osoba kaleka zostałam wczoraj zawieziona od wejścia na terminal do samego promu samochodem – zostałam wyhaczona czujnym okiem strażniczki i pomimo moich protestów wepchnięta razem z Horodyskim do auta. Miałam nadzieję, że nas porwano, a tu taki zawód...
Dziś też gdy zasapani wbiegliśmy na dworzec (Horodyski męsko niósł dwa wielkie plecaki, bo stwierdził, że dzieci by mu nie wybaczyły) , pewna Hinduska sprzedałam nam bilety niejako z tyłu sklepu, w dodatku na wcześniejszy speedboat. W tej sytuacji na Langkawi znaleźliśmy się już o 11.00. Po szaleństwie bezcłowych zakupów , głównie alkoholu, ruszyliśmy taksówka na poszukiwanie noclegu w Pantai Cenang, ponoć najfajniejszym miejscu na wyspie. Miejsce fajne, wypisz wymaluj nasze Niechorze, tylko cieplejsze. Nasz kierowca wykazał się totalną nieznajomością rzeczy i szukanie z nim noclegu skończyło się jedną wgiętą blachą bagażnika, na szczęście bez strat osobowych. Skończyło się jak zwykle, czyli my poszliśmy do knajpy, a Horodyski znalazł nam na jedna noc domki pomiędzy McDonaldem, budową a śmietnikiem, lecz niewątpliwie w pobliżu morza. Pokoje zresztą są całkiem w porządku tylko położenie niekoniecznie. Po zrzuceniu plecaków, poszliśmy plażą ( gorąąąącooo) poszukując bungalowów odpowiednich dla nas. Wszędzie jednak było albo pełno, albo za drogo, nie przejmując się poleźliśmy więc do restauracji na lunch, a po nim, z nowymi siłami , na końcu Niechorza, znaleźliśmy cudne domki, jak dla nas. Pieją tam koguty, krowy się pasą, kokosy spadają , samoloty startują, a słońce świeci. Kosztują prawie dokładnie połowę tego , cop płacimy tu ( tu RM 130 tam - RM75, a wzięliśmy droższe pokoje). Jutro się tam przenosimy. Po południu wykapaliśmy się w strasznie słonym Morzu Andamańskim ( chyba). Fajnie tu, ale straszne to Niechorze, jutro będziemy na wsi.
PS. O 5 rano radio na cały głos, co 10minut muezin, a w tym wszystkim wrzeszczące dzieciaki. Chcemy na wieś.