27.11
Rano ,bardzo ambitnie wybraliśmy się na spacer do okolicznych wiosek, ale jakoś tak się stało, że wróciliśmy do hotelu ok.11 – bo gorąco było strasznie. Potem resztę dnia : spaliśmy , obserwowaliśmy życie wsi i czytaliśmy – Krzysiek – przewodnik, ja – kryminał , a Horodyski - romans. Co czytała Halka – nie wiadomo. I tak było dobrze...
A z samego rana z Zygmuntem poszliśmy na targ, gdzie można nabyć mnóstwo fajnych rzeczy jak np. pączki. Co też uczyniliśmy...
Ps. Dopisek na wyraźne życzenie Halki ! Romans przeczytali wszyscy - także Woliński - jednym tchem ! Następnym razem weźmiemy ich więcej, bo faceci stają się potem łagodniejsi ...