Sajgonu, w którym bylismy 10 lat temu, na próżno szukać. Niestety, to co jest dobrą zmiana dla Wietnamczyków, niestety niekoniecznie jest dobr a zmianą dla turystów. Nasza spokojna Bui Vien jest jedną wielką imprezownią i cudem jest, że odnaleźliśmy nasz stry hotel, który oczywiście zmienił się dawno w coś innego. Dziś na Bui Vien króluja salony masażu oraz kluby typu Crazygirls i dające ostro po basach.
Horodyski zażyczył sobie noclegu na Bui Vien, toteż właśnie tu śpimy. Do mniej więcej 5.00 rano wysłuchujemy wspomnianych basów itp. Ale nic to, po trzech nocach juz się przyzwyczaiłam. Trochę ginu i jest ok.
Dziś mamy super atrakcję. Dokładnie naprzeciwko naszych okien ustawiono wielkie szafy i scenę, a na niej pojawili się młodzi Wietnamczycy z gitarami i dają czadu. Wszystko się trzęsie... Po odsłuchaniu jednak kilku kawałków, paradoksalnie , pomimo wzmożonego hałasu , może to byc najlepszy wieczór, bo grają fajnie , a to lepsze niż basy z poprzednich nocy.
Oblecieliśmy okolicę i trzeba powiedzieć, że zmieniło sie tu wszystko. Oczywiście zawitały tu cuda nowoczesnego świata takie jak KFC i McDonald`s , a także wszystko to, co mozna spotkać wszędzie.Tu i ówdzie widać jeszcze stare, ale w Sajgonie tyle sie buduje, że za niedługo nie pozostanie już nic. Dla mnie szkoda, dla miejscowych pewnie nie.
Wczoraj bylismy na żałosnej wycieczce do delty Mekongu . Ta sprzed 10 lat była dla nas niezpomnianym przeżyciem, było cudnie, zielono, cicho. Wczorajsza stanowiła jakąś straszną parodię tamtej. Nie dość, że jechaliśmy prawie 3 godziny w jedną stronę na miejsce, to obwieziono nas po brzydkich wioskach i zasyfiałych kanałach, gęsto upstrzonych rurami kanalizacyjnymi ( wioska w końcu), oprzez które spływało wiadomo co. Tyle na ten temat, bo szkoda słów. Najlepszym momentem był trochę śmieszny koncert, za to w pięknym, drewnianym, tradycyjnym domu.
Dziś wybraliśmy się do Muzeum Historii Wietnamu i Ogrodu Botanicznego i ZOO zarazem. Muzeum warto zwiedzić, masa ciekawych eksponatów i piękny budynek. ZOO tez fajne, oczywiście ze względu na sobotę obecna była masa dzieci z rodzicami, a wspaniałą atrakcją była mozliwość karmienia niektórych zwierząt ( tablice informowały, że tylko w określonych godzinach). Pracownicy rozdawali zachwyconym dzieciakom kawałki bambusa i trzciny cukrowej, jakąś trawę i kawałki bananów, a maluchy karmiły sarenki, słonie itp.