Geoblog.pl    magdah    Podróże    Kambodża i okolice    Podrózownie jest straszne
Zwiń mapę
2018
28
lis

Podrózownie jest straszne

 
Wietnam
Wietnam, Ho Chi Minh City
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 10750 km
 
Po wielu przejściach jesteśmy w Sajgonie. Wczoraj po lunchu podreptaliśmy trochę i po usciskaniu Mirayi wpakowaliśmy się na Speed Ferry do Sikhanoukville. Podróż przebiegła normalnie, ale prom z powodów niewiadomych przybył do jakiegoś dziwnego nabrzeża. Jak poinformował nas pan motorowy, specjalny transport przewiezie nas do przystani Serendipity. Specjalny transport okazał się ciężarówką w rodzaju laotańskiego sawngthaew, tylko że większy. Wpakowali tam całe towarzystwo , w tym 9 Norweżek - same pulchne blondynki i powieźli w siną dal. Jechaliśmy w coraz większym kurzu i coraz większym sikhanoukwilskim syfie. Horodyski wykazał się na szczęście spostrzegawczością i w pędzie i w kurzu, ustalił, że przejeżdżamy koło naszego baru w kasynie ( które nawiedziliśmy poprzednio) . Byliśmy zachwyceni, bo nie przypuszczaliśmy, że tak łatwo odnajdziemy firmę, spod której zabrać nasz miał autobus do Wietnamu. Problem polegał na tym, że nikt nie wiedział, gdzie ona się znajduje... Ani ulicy, ani przypuszczalnej lokalizacji... Na szczęście mamy Horodyskiego.
Poszliśmy potem do chińskiej restauracji, a o właściwej porze umieściliśmy się w naszych miejscach leżących. Ku naszemu wielkiemu zdziwieniu w Phnom Penh znaleźliśmy się już około 3.00 w nocy. Wysiedliśmy pod biurem naszej firmy przewozowej . Zrobiliśmy siusiu. Czekamy. Po jakim czasie przyjechał tuktukowy i zabrał nas pod inne biuro tejże samej firmy przewozowe w okolice bardzo intensywnie pachnące durianem. Czas 3.30. Nie ma ani kibelka ani nic... Czekamy. Czekamy. Czekamy. Po 5.00 otwarto nasze biuro i wraz z tym kibelek. Niestety, żadna z osób obsługujących biuro nie mówiła w języku nam zrozumiałym, jak sie okazało jednak, w biurze mieli znaczny zapas durianów. Autobus miał przyjechać o 6.00. 6.00 minęła. 7.00 minęła i gdyby nie Horodyski, który skombinował jakis koncentrat kawowy ( oni tam dorzucają tam mnóstwo lodu i cukru, my bez), padlibyśmy jak muchy. W końcu o 7.30 przyjechał. Żółty, nawet nawet.Hi class, tak było napisane. Halka ucieszyła się nawet, że ma free wifi. Szczęśliwi rzuciliśmy się do środka. Nie wiem kto nim jeździł, ale chyba banda wściekłych małp, które wysmarowały wszystko czymś nieokreślonym. Na szczęście nie śmierdziało. Szarą, uroczą wykładzinę leżącą wszędzie, coś albo ktoś poszlachtował tu i ówdzie. Może przewożono tym autobusem więźniów skazanych na karę śmierci, nie wiem, ale efekt był. Z tyłu dodatkowo usunięto kilka rzędów krzeseł, prawdopodobnie w celu przewożenia worków z kontrabandą. Fajnie było. Niektóre siedzenia się nie rozkładały, ale za to niektóre rozkładały sie totalnie. Żółto - złote elementy dodawały elegancji.
Dojechaliśmy na granicę i nasz pomocnik kierowcy pozałatwiał nam wszystko latając z naszymi paszportami. Jakis tam cudem wbito nam wizę i tym sposobem znaleźliśmy się w Wietnamie. Po godzinie dojechalismy do Sajgonu, gdzie, oczywiście totalny Sajgon panuje. Polataliśmy trochę za Horodyskim , po czym po nieudanych próbach pobrania pieniędzy z bankomatu , znaleźliśmy taxi i dojechaliśmy do naszego hotelu.
Bui Vien dziś i Bui Vien 10 lat temu to dwa różne światy. Ale o tym, jutro.

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (21)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
ola
ola - 2018-11-28 18:40
ale niepodróżowanie jeszcze gorsze :P
 
jowa31
jowa31 - 2018-11-29 16:49
Seszele pozdrawiają Sajgon, to aż tak się zmieniło????
 
 
zwiedzili 28% świata (56 państw)
Zasoby: 495 wpisów495 1026 komentarzy1026 4860 zdjęć4860 2 pliki multimedialne2
 
Nasze podróżewięcej
20.11.2024 - 25.11.2024
 
 
29.09.2024 - 10.10.2024
 
 
04.07.2024 - 07.07.2024