Dziś zwiedzaliśmy wszystkie schody w Taorminie i wszystkie strome podejścia – tak w dół jak i w górę. Po śniadaniu udaliśmy się najpierw w górę – niestety żandarmeria, która patroluje całą Taorminę – prawdopodobnie aby uchronić wszystkich cennych turystów przed terrorystami, którzy czają się prawdopodobnie za najbliższą pizzerią - odwiodła nas od tego pomysłu , albowiem castello zostało zamknięte. Zleźliśmy więc na sam dół, na plażę. Pomoczyliśmy nogi, wypiliśmy kawę i zwiedziliśmy Isla Bella. Isla Bella była bardzo bella i jej największą atrakcją było to, że aby się do niej dostać trzeba było zdjąć buty i przebrnąć przez kawałek morza. Ale jednak to tam dowiedzieliśmy się skąd wziął się pomysł jednego znanego nam budowniczego, który wiązał cegły na drut. Otóż nie był to wsiok z zakutą pałą, ale człowiek światowy, bywały w świecie i miejscowościach odwiedzanych onegdaj przez arystokrację i w dodatku zagranicą. Tutaj odkryliśmy bowiem całe mury powiązane dla bezpieczeństwa drutem. Miały one naśladować prawdziwe skały, ale chyba coś nie wyszło, podobnie jak i naszemu zapoznanemu budowniczemu.
Zwiedziliśmy i ogrody i kościoły, jedliśmy różne potrawy oraz lody oraz spożywaliśmy różne napoje. No i łaziliśmy po schodach tam i nazad.
Tutaj nie mamy internetu - tylko taki przez telefon, więc nie ma zdjęć na razie.