14.11 Gili Air
Jest ok.11.00 , a my byczymy się w plażowym barze na Gili Air. Przyjechaliśmy tutaj na jeden dzień. Bardzo podoba się nam piasek – nie jest to koral na szczęście i kąpiel jest swietna. Przypłynęliśmy tutaj za jedyne 8.000 rp za to podróżowaliśmy w towarzystwie licznych towarów -od wody w baniakach po papryczki chili w małych torebkach. Gdzieś pomiędzy tym wszystkim znalazło się miejsce na kilkudziesięciu tubylców i nas – białasów. Atmosfera typowo chilloutowa i tego brakowało mi w ubiegłym roku.
Drażnią mnie jedynie liczni sprzedawcy wszystkiego, ale za to wytargowałam z Halką wisiorek i pooglądałyśmy całkiem ładne perły – znacznie jednak droższe niż w Wietnamie.
Co chwilę idę schłodzić się w wodzie, bo temperatura oscyluje gdzieś w okolicach 40 stopni – może i więcej...
Jesteśmy świetne w tym targowaniu,bo utargowałyśmy dwa sznurki pereł - bardzo ładne. Wydaje się, jednak, że faceta przekonały nie nasze nieudolne próby targu, ale to , że ciągle pokazywałyśmy palcami na naszych chłopów i mówiłyśmy , że są strasznie skapi - i dlatego pieniędzy nie mamy. Od razu zrobiło mu się lepiej i spuścił cenę.
Teraz Kierownik podciągnął gacie pod pachy, wziął kapelusz i okulary oraz byłego sojusznika i zastępcę Krzyska i poszli szukać wodza, albo okazji – nie powiedzieli nam. Jest południe i temperatura jest teraz piekielna , a oni zniknęli z horyzontu, więc sądzę, że diabli ich wzięli...
Później Senggigi
Już w hotelu podsmażeni na różowo. Po przyjeździe powitali nas robotnicy rozbierający dach nad naszymi głowami. Dano nam nowe pokoje , co tam,niech sobie rozbierają, tym bardziej, że podczas ostatniej ulewy pokazało się na suficie kilka mokrych plam – na szczęście nic nie kapało.
Pomaszerowaliśmy na miejscowe targowisko , gdzie Krzysiek kupił sobie gacie na wzór kierownikowych , a potem do warungu na jedzenie – bardzo tanie i bardzo dobre.
Wszyscy jesteśmy w barwach narodowych – łączących narody - polski i indonezyjski tj. biało czerwone,bo słońce przypiekło nas nieco. Nie ma się co dziwić, bo moim zdaniem temperatura była bliska temperaturze ścinania białka...
Jutro nasz cel - Rinjani