Po pierwszej wizycie w Granadzie, nie powiem jeszcze czy to prawda Quien no ha visto Granada, no ha visto nada - Kto nie widzial Granady, nic nie widzial.
Wstalysmy o swicie. Sniadanie przygotowano nam o 6.30, a o 7.30 wsiadlysmy do autobusu liniowego do Granady.
Inaczej, niz sie spodziwalysmy, autobus jechal do Granady, nie autostrada, ale mala droga biegnaca przez wioski i , co bylo wprost upajajace - przez gory. widoki naprawde zapieraly nam dech w pìersiach, bo droga byla bardzo stroma i kreta, a dzien dopiero wstawal... Nie ma co mowic, potem wrzuce zdjecia.
Jak sie okazalo, pomimo tego, ze do Granady przyjechalysmy dosc wczesnie ( zapomnialam, ze tym razem byla z nami Marzenka - po ostatnim bladzeniu w Maladze, postanowilysmy wykorzystac zdobycze techniki i zabralysmy GPS), biletow do Alhambry na rano juz nie bylo. Kolejka jadnak nie byla zbyt inponujaca - kilka osob i wszystko. Odlozylysmy Alhambre i zwiedzilysmy reszte -Capilla Real i Klasztor Kartuzow.
Pochodzilysmy tez po arabskiej Albacin i wykonalysmy spacer nad rzeka Darra.
Dzieki Marzence wrocilysmy bez problemu na dworzec. Jak wiec widac, jak na razie Granada nas nie zachwycila- ciag dalszy w sobote - wybieramy sie tam z wycieczka organizowana przez nasz hotel.
Wracajac z dworca Autobusowego w Almunecar - wstapilysmy do Supermercado o dzwiecznej nazwie Eroski. Chyba kazdy by wstapil. A jako, ze Almunecar kiedys nazywalo sie Sexi, tak wiec Eroski jest nazwa bardzo podchodzaca. W Eroskach w miescie Sexi nabylysmy wino w ilosci sztuk dwie oraz pipas...